Nie bez powodu – podobnie jak Maurice’a Béjarta – nazywa się go choreografem-filozofem, gdyż spektakle Ejfmana są niejako manifestem jego światopoglądu. Balet według niego to „szczególne pole realizacji dramatów psychologicznych, możliwość zagłębienia się w podświadomość. Każdy nowy spektakl to pogrążanie się w nieznanym”. W związku z tym rosyjskiego twórcę fascynuje człowiek i jego natura, interesują go jednostki wybitne, skomplikowane, wewnętrznie rozdarte, często nieszczęśliwe (przykłady to m.in. Czajkowski, Rosyjski Hamlet, Czerwona Giselle, Rodin).

Wersja do druku

Udostępnij

29 sierpnia 2012 roku Władimir Putin nagradzał Orderem Zasługi dla Ojczyzny Federacji Rosyjskiej wybitnych obywateli: naukowców, kosmonautów, pilotów, wojskowych… Wśród zasłużonych znalazł się także człowiek, którego talent i twórcza praca już od ponad trzydziestu lat spotykają się z uznaniem i zachwytem wielu ludzi na całym świecie. W Ameryce uważany jest za najlepszego i najbardziej kreatywnego rosyjskiego choreografa obecnych czasów, we Francji cieszy się opinią najbardziej interesującego współczesnego twórcy choreografii, w Chinach postrzegany jest z kolei jako artysta, którego dzieła przyniosły rosyjskiej sztuce baletowej powiew świeżego powietrza.

 

Boris Ejfman – bo o nim mowa – urodził się 1946 roku, w zachodniej części Syberii, w rodzinie żydowskiej. Mimo swojego pochodzenia sam przyznaje, że czuje się Rosjaninem, choć wiele zawdzięcza rodzinnym korzeniom: „Wychowałem się na kulturze rosyjskiej i choć płynie we mnie krew żydowska, uważam się za Rosjanina. Mam w sobie żydowski nawyk codziennego uporczywego trudu, a wykształcenie, bagaż intelektualny zawdzięczam Rosji”[1].

 

To właśnie w krainie carów zdobywał Ejfman pierwsze taneczne i baletmistrzowskie doświadczenia. Wbrew woli rodziców, którzy nie myśleli o artystycznej karierze dla syna, rozpoczął naukę w szkole baletowej w Kiszyniowie, w której otrzymał także staranne wykształcenie muzyczne, a po jej ukończeniu podjął studia choreograficzne w Konserwatorium w Leningradzie, dzisiejszym Sankt Petersburgu. O tym, że była to słuszna decyzja, zadecydowała już pierwsza praca dwudziestosześcioletniego twórcy, pełnospektaklowy balet Gajane z muzyką Arama Chaczaturiana, stworzony dla leningradzkiego Teatru Małego Opery i Baletu. Jak pisze Nina Alovert:

 

„Ten pełnospektaklowy balet, choć był dopiero pracą dyplomową Ejfmana, wcale nie przypominał debiutu nowicjusza, ale był rezultatem przemyślanej koncepcji artystycznej. Balet ten odniósł wielki sukces i pozostawał w repertuarze teatru przez 23 lata”[2].

 

Ponadto o ogromnym powodzeniu debiutanckiego spektaklu rosyjskiego choreografa świadczy fakt, że siedem lat po swojej teatralnej premierze balet ten doczekał się realizacji filmowej. 


Gajane miała okazję zobaczyć także publiczność w Polsce. W 1975 roku na scenie  Teatru Wielkiego w Łodzi, po raz pierwszy na polskiej scenie, oklaskiwano spektakl Borisa Ejfmana. Był to ważny moment w karierze choreografa, który  wspominał po latach we wstępie do programu teatralnego jednego ze swoich baletów: „Ta praca [Gajane] była moim pierwszym zagranicznym choreograficznym doświadczeniem. Dlatego mogę powiedzieć, ze to właśnie Polska dała mi możliwość rozpoczęcia nowego, międzynarodowego etapu mojej twórczości. Wagi tego wydarzenia nie sposób nie docenić[3].

 

Po Gajane przyszła pora na klasykę rosyjskiego baletu – Ognistego Ptaka Strawińskiego, przygotowanego dla Teatru Maryjskiego. Spektakl ten tylko utwierdził środowisko tańca wprzekonaniu, iż pierwszy sukces Ejfmana nie był przypadkowy i zwiastował narodziny wielkiego talentu. Ponieważ jednak choreograf nie chciał jedynie „odkurzać” rosyjskiego repertuaru klasycznego, ale przede wszystkim pragnął realizować własne taneczne wizje, nic dziwnego więc, że dążył do utworzenia swojego zespołu. W 1977 roku powstał Nowy Balet (obecnie Sankt-Petersburski Teatr Baletu), który nieprzypadkowo nosił swoją nazwę. Podobnie jak na początku XX wieku Balety Rosyjskie pod egidą Siergieja Diagilewa podbijały świat odważnymi ideami artystycznymi i nowatorską estetyką, również i zespół Ejfmana rzucił wyzwanie rutynie i skostniałym tanecznym formom, prezentując swój oryginalny i niepowtarzalny styl.

 

Początki, jak to zwykle bywa, nie były łatwe. Zespół przez wiele lat nie mógł doczekać się własnej siedziby. Nie to było jednak największym problemem. Repertuar Nowego Baletu, na który składały się m.in. spektakle takie jak Bivocality (muz. Pink Floyd), czy The Broken Song (muz. Kalnynsh) nie zyskał aprobaty ówczesnej władzy, która wolała, aby Ejfman swoje nowatorskie idee propagował poza granicami Związku Radzieckiego. Na to jednak choreograf nie chciał się zgodzić. Nie zniechęciło go nawet to, iż przez dziesięć lat jego twórczość, traktowana jako niespełniająca artystycznych wymagań sztuki radzieckiej, izolowana była od krajów zachodnich. A przecież, jak sam dobrze wiedział: „Ograniczona geograficznymi ramami, sztuka baletu nie może ewoluować, poszukiwać nowych form i godnie odpowiadać na wyzwania czasu. Język baletu jest uniwersalny i jestem przekonany, że obszarem twórczej działalności choreografa powinien być cały świat”[4].

 

Na szczęście, jak głosi przysłowie, per aspera ad astra – opłaciło się czekać. Po latach zamknięcia Ejfman pokazał zachodniemu światu swój balet. Na miejsce tak ważnej premiery wybrał Paryż – kolejne skojarzenie z Baletami Rosyjskimi nasuwa się samo… Dalej wszystko potoczyło się już błyskawicznie -–  posypały się zaproszenia z teatrów na całym świecie.

 

Swą popularność zawdzięcza Ejfman własnemu, oryginalnemu stylowi choreograficznemu i indywidualnemu podejściu do sztuki tańca, o której istocie mówi następująco: „Dla mnie zawsze ważne było to, co wyraża ruch – zwykły taniec bez treści jest przejawem fizycznej, nie duchowej działalności człowieka. Choreografia – to odrębny gatunek sztuki, zdolny materializować emocjonalne życie duszy”[5].

 

Nie bez powodu – podobnie jak Maurice’a Béjarta – nazywa się go choreografem-filozofem, gdyż spektakle Ejfmana są niejako manifestem jego światopoglądu. Balet według niego to „szczególne pole realizacji dramatów psychologicznych, możliwość zagłębienia się w podświadomość. Każdy nowy spektakl to pogrążanie się w nieznanym”[6]. W związku z tym rosyjskiego twórcę fascynuje człowiek i jego natura, interesują go jednostki wybitne, skomplikowane, wewnętrznie rozdarte, często nieszczęśliwe (przykłady to m.in. Czajkowski, Rosyjski Hamlet, Czerwona Giselle, Rodin). W swoich baletach porusza tematy aktualne i pokazuje trudne problemy, z którymi zmagają się współcześni ludzie. Ponadto:

 

„Nie waha się też zgłębiać mrocznej, czasem przerażającej natury psychiki ludzkiej, kreując na scenie artystyczne próby psychoanalizy. Interesuje go człowiek w sytuacjach ekstremalnych, zaś szaleństwo jego bohaterów nie jest skutkiem choroby umysłowej, lecz umożliwia im kontakt z innym światem i wymiarem. Za ich pośrednictwem artysta przekracza granice własnej wyobraźni, głęboko wnikając w istotę dociekań filozoficznych i duchowych współczesnego człowieka”[7].

 

Inspiracje do swoich dzieł często czerpie Ejfman z literatury, najczęściej sięgając po wybitne dzieła pisarzy rosyjskich. Sankt-Petersburski Teatr Baletu ma w swoim repertuarze balety inspirowane Anną Kareniną Tołstoja, Mewą Czechowa, Eugeniuszem Onieginem Puszkina, czy Idiotą i Braćmi Karamazow Dostojewskiego[8]. Wybór słowa jako spiritus movens swojej twórczości choreograf tłumaczy następująco:

 

„Odwołując się w baletach do wielkiej literatury, próbuję wykorzystać sztukę choreografii, by wyrazić emocjonalne poruszenie, jakie wywołuje mądrość i siła twórcza naszych przodków. Słowo jest instrumentem zarówno tworzenia, jak i niszczenia, może stwarzać i może unicestwiać. Zwracając się do literackich źródeł, za cel obieram sobie ujawnienie, co jest przedmiotem zainteresowania współczesnych, i co może być pokazane tylko za pomocą sztuki choreograficznej”[9].

 

Z oczywistych względów jakimi są chociażby ograniczenia czasowe, jego balety to nie adaptacje dzieł książkowych, czy taneczne biografie, lecz zawsze gruntowne studium osobowości. I tak na przykład Anna Karenina przedstawia losy trójkąta miłosnego: nieszczęśliwej Anny, darzącego ją skomplikowanym uczuciem Wrońskiego i chłodnego emocjonalnie Karenina. Kompozycyjnie wielką rolę odgrywają tu piękne, pełne pasji i uczucia duety głównych bohaterów, a także znakomite partie solowe, będące tanecznymi monologami tancerzy-aktorów. Są one swojego rodzaju spowiedzią i wyznaniem adresowanym do widzów, których zadaniem jest współodczuwanie i przeżywanie. Ejfman podkreśla bowiem, iż głównym celem jego baletów jest wywoływanie w widzach emocji: „Możesz kochać lub nienawidzić moich prac, ale najważniejsze jest, aby one poruszyły coś w środku ciebie”[10].

 

Niezmiernie ważne są również zakończenia jego baletów, będące najczęściej dramatycznym podsumowaniem i Ejfmanowskim komentarzem do przedstawionego na scenie problemu, jak ma to miejsce np. w balecie Czerwona Giselle, w którym to po niezwykle wzruszającym solo głównej bohaterki, wkracza ona do świata po drugiej stronie lustra, z którego nie ma już wyjścia.

 

Na unikatowy styl Ejfmanowskich choreografii składa się więc wyraźny i mocno zarysowany wątek dramaturgiczny wszystkich jego spektakli, ambicje do scenicznego psychologizowania oraz dążenie do maksymalnie wyrazistości emocjonalnej. Twórca Czerwonej Giselle nie pragnie za wszelką cenę być modny czy popularny. Najbardziej liczy się dla niego twórcza wolność i uczciwość względem siebie i sztuki. Jak sam mówi, jego filozofia i estetyka tańca nie zmieniają się, a jedynie pogłębiają, gdyż wciąż najważniejsze pozostaje dla niego poszukiwanie nowych form ekspresji ciała i odkrywanie jak najlepszych i najprawdziwszych sposobów wyrażania tego, co ukryte głęboko we wnętrzu człowieka. Każdy nowy balet jest zatem swojego rodzaju eksperymentem nie tylko z treścią, lecz również z teatralną formą. Warto dodać, że Ejfman jest często także współautorem świateł do swoich spektakli, a o tym, że robi to świetnie, świadczy choćby balet Oniegin, w którym ten właśnie element odgrywa niezmiernie ważną rolę w tworzeniu klimatu całości widowiska.

 

Spektakle Ejfmana są żywym dowodem na to, że sztuka baletu jest sztuką dnia dzisiejszego, wciąż zdolną zachwycać i wzruszać. Swój sukces rosyjski choreograf zawdzięcza umiejętnemu połączeniu przeszłości i tradycji z teraźniejszością i nowatorstwem. Jednak to, co jednych wzrusza i zachwyca, inni poczytują za banał i słabość choreografii rosyjskiego twórcy. Recenzentów często drażni to, iż Ejfman częstuje swych widzów komunałami i wbrew ambicji choreografa-filozofa pokazuje postaci jednostronne, nieprzekonywujące, pozbawione psychologicznej głębi.  Wytyka się mu, że jego balety są krzykliwe, płytkie, rażące tanim erotyzmem. Choreografa uważa się także za nieudolnego „propagatora prymitywnie sensacyjnych trendów, które były modne w Europie kilka dziesięcioleci temu”[11].

 

Niewątpliwym atutem każdego Ejfmanowskiego przedstawienia, który jak do tej pory chyba jeszcze nigdy nie był krytykowany, jest zespół Ejfmana – Sankt-Petersburski Teatr Baletu. Bazę dla spektakli choreografa stanowi rosyjska szkoła tańca klasycznego w najlepszym wydaniu, która idzie w parze ze współczesnymi stylami i technikami tańca. Dodatkowo Ejfman poszukuje tancerzy nie tylko perfekcyjnych technicznie, lecz również obdarzonych wielką charyzmą i utalentowanych aktorsko, gdyż jego role stawiają przed wykonawcami zadania wymagające doskonałych umiejętności interpretacyjnych. Choreograf poszukuje ludzi „urodzonych do tańca”, którzy gotowi są podjąć „morderczy tryb” pracy w jego zespole i włożyć cząstkę własnej osobowości w proces powstawania spektaklu baletowego. Tancerze Ejfmana większość czasu spędzają na międzynarodowych tournées. Tak jest chociażby i podczas obecnego sezonu, w którym Sankt-Petersburski Teatr Baletu pojechał na swoje pierwsze występy do Australii. Stamtąd jedzie prosto do Warszawy, w której zaprezentuje swój najnowszy balet – Rodin, poświęcony życiu i twórczości francuskiego rzeźbiarza, Augusta Rodina oraz jego uczuciu do rzeźbiarki Camilli Claudel.

 

O powodzeniu Ejfmanowskich dzieł wśród polskiej publiczności świadczy choćby fakt, jak szybko podczas każdego pobytu jego zespołu w naszej ojczyźnie z kas teatralnych znikają bilety, kupowane nie tylko przez koneserów baletu. Na jego spektakle przychodzą ludzie młodzi, którzy często nie są fanami spektakli baletowych w ich tradycyjnej formie, a których Ejfman potrafi ująć oryginalnością, szczerością i autentycznością przekazu swoich dzieł. 

 

Choreograf uważa, iż taki stan rzeczy doskonale pokazuje, „że sztuka tańca może być ważną, łączącą siłą, dającą mieszkańcom różnych państw możliwość dotknięcia duchowych wartości i pomagającą pokonać wszystkie sprzeczności, którymi przepełniony jest współczesny świat”[12].

 

 

TaniecPolska (miniaturka)



[1] Cyt. za: A. Żebrowska, Sprężyna geniuszu, wywiad z Borysem Ejfmanem, „Gazeta Wyborcza”, 27 X 2003.

[2] N. Alovert, Sanktpetersburski Teatr Baletu Borysa Ejfmana. Fantazje marzyciela, tłum. P. Skaliński, „Dance Magazine”, 1998, [w:] Program teatralny Sanktpetersburski Teatr Baletu, Teatr Wielki – Opera Narodowa, Warszawa 1998,  cyt. za: http://sdksanok.pl/festiwal/17/10.htm

 

[3] B. Ejfman, Wstęp do programu teatralnego baletu B. Ejfmana Don Kichot, czyli fantazja szaleńca, Kraków 2010.

[4] Ibidem.

[5] Cyt.za: A. Smuga, Boris Ejfman – człowiek, który się odważył, w: program teatralny B. Ejfman, Don Kichot, czyli fantazja szaleńca, Kraków 2010.

[6] B. Ejfman, Od choreografa, w: program teatralny B. Ejfman, Anna Karenina, Kraków 2005.

[7] Komentarz do programu teatralnego Oniegin Borysa Ejfmana, Kraków 2009.

[8] W programie teatralnym do Ejfmanowskiego  Don Kichota znaleźć można informację, iż założyciel Sankt-Petersburskiego Teatru Baletu „był pierwszym, który opracował balety oparte na powieściach Fiodora Dostojewskiego”. Cyt. za: A. Smuga, Boris Ejfman – człowiek, który się odważył, w: program teatralny B. Ejfman, Don Kichot, czyli fantazja szaleńca, Kraków 2010.

[9] B. Ejfman, Wstęp, w: program teatralny B. Ejfman Oniegin, Kraków 2009.

[10] http://www.eifmanballetinaustralia.com/eifman-ballet/

[11] A. Macaulay, Sculpture and Mania of a Muse. Eifman Ballet of St. Petersburg at City Center, „The New York Times”, 11III 2012.

[12] B. Ejfman, Wstęp do programu teatralnego Don Kichot…, Kraków 2010.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close