Wersja do druku

Udostępnij

 14 października 2016 roku świętować będziemy 90. rocznicę urodzin Conrada Drzewieckiego, założyciela i pierwszego dyrektora artystycznego Polskiego Teatru Tańca. 

Z tej okazji Polski Teatr Tańca zaprasza w najbliższy piątek na urodzinowe spotkanie, które odbędzie się w siedzibie Teatru przy ulicy Koziej 4, o godz. 18.00. Spotkanie, utrzymane w swobodnej konwencji urodzinowego przyjęcia, będzie pretekstem do upamiętnienia Conrada Drzewieckiego nie tylko jako wybitnego choreografa i wizjonera sztuki tańca, ale przede wszystkim jako człowieka – przyjaciela i mistrza.

 

Zaproszeni goście – przyjaciele, współpracownicy i uczniowie Drzewieckiego – podzielą się wspomnieniami i anegdotami, których próżno szukać na stronach jego oficjalnych biografii. To wyjątkowa okazja, by zajrzeć za kulisy dawnych spektakli i bliżej poznać legendę polskiego tańca. 

Ponadto wspomnienia ożywią projekcje fragmentów choreografii Drzewieckiego, m.in. słynnego Krzesanego. Gospodarzem i moderatorem spotkania będzie Stefan Drajewski, autor książki Conrad Drzewiecki. Reformator polskiego baletu

Więcej o książce

Spotkanie jest otwarte dla wszystkich zainteresowanych. Wymagana wcześniejsza mailowa (bow@ptt-poznan.pl)

 lub telefoniczna (pod numerem: 61 858 04 56) rezerwacja bezpłatnych wejściówek. Podczas spotkania będzie można również przyjrzeć się z bliska kostiumom teatralnym (m.in. autorstwa Conrada Drzewieckiego) przeznaczonym na aukcję, która odbędzie się 15 października.

 

Przy tej okazji przypominamy również notę o Conradzie Drzewieckim autorstwa Jagody Ignaczak:

 

Conrad

Jego domeną był język ruchu, ale równie swobodnie poruszał się w przestrzeni muzyki, scenografii, reżyserii teatralnej i filmowej, literatury. Cenił piękną polszczyznę i rozmówców, którzy nadążali  za jego tokiem narracji, pełnym  złożonych konstrukcji, metaforyzacji znaczeń i sarkastycznej oceny rzeczywistości. 

 

Teatralizował codzienność, prowokował strojem, fryzurą, artystowskim gestem, czerwonym samochodem ze skórzanymi siedzeniami, mówił, że każdy z nas „gra jakąś rolę”. Tak w życiu, jak i w sztuce, był człowiekiem niepokornym, celnie ripostującym, wyczulonym na umizgi hipokrytów i doraźne pochlebstwa. Pełen sprzeczności w relacji z ludźmi, czasem wielkoduszny, często małostkowy, pamiętliwy.  Zżymał się,  gdy mówiono do niego „Maestro”, choć przecież znał wartość swojego dzieła, ale nie w emfazie oczekiwał aprobaty. Cenił analityczną wnikliwość, choć często bez-skutecznie na nią czekał. Mówił: Najczęściej stykam się ze zdawkowością lub czystym obiektywizmem, tak czystym, że aż wypreparowanym ze wszelkich emocji. Pełen fantazji, gdy chodziło o tworzenie, bezwzględny, zasadniczy i bez-kompromisowy w pracy. Wierny sztuce, rozczarowany ludźmi, którzy po wielokroć go zawodzili i opuszczali. Był artystą odważnym, wytyczającym nowe drogi poszukiwań, łamiącym kanony i przekraczającym granicę konwencji. 

Znał smak światowego sukcesu, zdobywał nagrody na międzynarodowych konkursach, realizował swoje spektakle w Holandii, Francji, Niemczech, Szwecji i na Kubie, wykładał w Juilliard School w Nowym Jorku, przyjaźnił się z Limonem i Cunninghamem, ale zawsze wracał do rodzinnego Poznania. Na ukochanym Grunwaldzie ma dziś uliczkę swojego imienia, nieopodal willi, w której mieszkał przez kilkadziesiąt lat.

Był tancerzem, choreografem, pedagogiem, reformatorem sztuki tańca. Do legendy przeszły jego spektakle zrealizowane dla Opery Poznańskiej a później pozostające w repertuarze Polskiego Teatru Tańca: Pawana na śmierć Infantki, Cudowny Mandaryn, Wariacje 4:4, Adagio na smyczki  i organy  oraz te stworzone po 1973 roku: Epitafium dla Don Juana, Odwieczne pieśni, Stabat Mater, Krzesany, z których wiele zyskało także swoje wersje filmowe, w większości powstające w poznańskim ośrodku telewizyjnym. 

Początek jego prekursorskiej działalności w tworzeniu nowego stylu baletu polskiego datuje się na połowę lat sześćdziesiątych, kiedy po powrocie z kilkuletniego pobytu we Francji i USA wprowadza do repertuaru baletu Opery Poznańskiej  oryginalne kompozycje choreograficzne, w których dominującym staje się język oparty na syntezie neoklasyki, tańca współczesnego i stylizacji tańców narodowych. Odmienność stylu i programu artystycznego jaki zaproponował, po kilku latach zaowocowały koncepcją powstania autonomicznego zespołu: Polskiego Teatru Tańca  Baletu Poznańskiego. 

Media prześcigają się w komentarzach: Polski Teatr Tańca – Balet Poznański, katalizator naszych oczekiwań o rozkwicie autonomicznej sztuki baletowej… pisze Teresa Grabowska, Szajna, Grotowski, Tomaszewski, Drzewiecki twórcy zjawisk kulturalnych, którymi szczycimy się za granicą, komentuje dziennikarz „Kuriera Lubelskiego”, Drzewiecki zmierza wyraźnie do tworzenia nowej materii tańca. Trudno ją jeszcze nazwać, rzecz się krystalizuje, oscyluje między teatrem, pantomimą i baletem usiłuje znaleźć swoje miejsce. Drzewiecki nieustannie eksperymentuje, tworzy swój „balet autorski” i kiedy jest jednocześnie inscenizatorem, choreografem i scenografem, kiedy realizuje spektakl integralny, ukazuje całą wszechstronność swej inwencji artystycznej. „Tańczcie głową” mówiła wielka Pawłowa i Drzewiecki nauczył swoich tancerzy tej trudnej sztuki,  zachwyca się   Józef Opalski. W tym entuzjastycznym chórze zwraca uwagę głos Pawła Chynowskiego, wówczas naczelnego polskiego recenzenta baletowego, dziś pełnomocnika dyrektora Baletu Narodowego w Warszawie, który porównując działalność Polskiego Teatru Tańca i Wrocławskiego Teatru  Pantomimy Henryka Tomaszewskiego, w 1977 roku przytomnie zauważa: oba nietypowe, prowadzone przez nieprzeciętne indywidualności reżyserskie i choreograficzne, cenione w kraju i za granicą; oba pozbawione stałej, własnej sceny; dysponujące zaledwie studiami roboczymi; działające na zasadach bliskich trupie objazdowej…


Od tego czasu zmieniło się niemal wszystko, ewoluowała technika i estetyka, wyrazistość gatunkowa i formuły spektaklowe, lider i lista choreografów, tancerze i sposób ich kształcenia, zakres działalności, poszerzony o nurty edukacyjne i terapeutyczne, zmienił się ustrój, gospodarka, władze, media, tylko problem miejsca dla Teatru pozostaje w tym samym punkcie od blisko czterech dekad…

Conrad Drzewiecki kierował Polskim Teatrem Tańca w latach 1973 – 1987. Ostatnie premierowe prace choreograficzne dla Teatru jego założyciel przygotował w 1998 roku na jubileusz 25-lecia istnienia PTT: Śmierć Izoldy i Pieśń Roksany, do ukochanej przez siebie muzyki Wagnera i Szymanowskiego.

Zostało tak wiele kompozycji , którym już nie nada choreograficznego kształtu.

Jagoda Ignaczak, Conrad, 10 x 4 = (XL) Polski Teatr Tańca wczoraj i dziś, Prolog, s. 4-6.

 

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close