O rozpoczęciu przez Villellę nauki tańca klasycznego zadecydował przypadek. Pierwsza lekcje baletu zaczęła pobierać jego siostra Carolyn, która jeździła do lokalnej szkoły baletowej wraz z matką – Mildred di Giovanni, zdeterminowaną, by zapewnić swoim dzieciom lepsze warunki do rozwoju niż te, w których sama wyrastała. W wychowaniu dzieci pomagał jej mąż, ojciec Edwarda – Joseph Villella, zarabiający na życie jako kierowca ciężarówki. Gdy matka wraz z siostrą udawały się na lekcje tańca, mały Edward bawił się z kolegami na podwórku. Pewnego razu zabawa ta skończyła się nieomal tragicznie – chłopiec został mocno uderzony piłką w głowę, w wyniku czego stracił przytomność. Wydarzenie to wstrząsnęło jego matką, która odczuwała wyrzuty sumienia z powodu pozostawiania syna bez nadzoru. Dlatego, aby mieć go pod opieką, postanowiła zabierać go wraz z siostrą na lekcje tańca. Początkowo tylko siedział na ławce i przyglądał się ćwiczącym, rozchichotanym dziewczynkom. Szybko sama obserwacja zaczęła go jednak nudzić, zwłaszcza że z natury był ruchliwym i żywiołowym dzieckiem, toteż po kilku lekcjach dołączył do nich.
przedruk - Wywiady | B
Czy ja jestem Piną Bausch, czy nie? Z Joanną Warszą, Ewą Wycichowską, Rafałem Dziemidokiem i Jarosławem Kilianem rozmawiają Katarzyna Rączka i Bartłomiej Miernik
(red.) Katarzyna Rączka Bartłomiej Miernik | TEATR | 2006 | nr 9
Wywiady